Pozycja Jaszczurki / Lizard Pose / Utthan Pristhasana
Slackline i głowa
Co ja Ci tu mogę jeszcze powiedzieć, hmmm?
To może od początku. Slackline zacząłem nieśmiało próbować w wieku 38 lat. Niby tak niedawno, a jednak trochę wody upłynęło. I to bardziej Wisła niż Krutynia. Nigdy nie uprawiałem akrobatyki, a w cyrku byłem raz, w dzieciństwie, z rodzicami. Nie robię szpagatów, nie fikam salt i chyba mam te wszystkie bolączki, które powinny mnie tu dyskwalifikować – lęk przestrzeni i lęk wysokości.
Sporo było takich dni, w których nie potrafiłem przepracować własnej głowy i nie wchodziłem na wysoką taśmę w ogóle. Pomimo fantastycznych krajobrazów, nieziemskich przestrzeni, idealnej pogody i setek lub tysięcy kilometrów, które przemierzyłem, żeby w tym konkretnym miejscu się znaleźć (część z tych podróży opisałem jakiś czas temu w przewodniku po festiwalach slacklinowych). Wymówki wymyślałem zawsze najlepsze, ale w głębi duszy niezmiennie wiedziałem, że się po prostu poddaję.
Niesympatyczne uczucie prawdy o sobie. Tak jednak bywało i nie wykluczam, że może się jeszcze przydarzyć.
Slackline to piękna mentalna praca nad sobą
Zawsze wchodząc na wysoką taśmę, mam w sobie burzę adrenaliny wymieszaną ze strachem. Aż się czasem dziwię, że na zewnątrz nie widać jak mną w środku telepie. Zawsze, zanim zdecyduję się wejść na wysoką taśmę, wiem, że będę musiał się z tą burzą zmierzyć i spróbować ją jakoś ogarnąć. I pomimo wypracowanych schematów odczyniania burzy, to nigdy nie jest proste i nigdy nie daje 100-procentowej gwarancji sukcesu. Staram się jednak mieć świadomość, jak niewymiernie wielka potrafi być rekompensata za wygraną walkę z własnymi słabościami. To mnie napędza, choć nie zawsze wszystko układa się po mojej myśli.
Dlatego, kiedy słyszę, jak bardzo Ci się ten slackline podoba i że chciałbyś tak umieć, ale nawet nie będziesz próbował postawić nogi na taśmie, bo coś tam… Kiwam potakująco głową. Znam wszak wszystkie wymówki.
Zdradzę Ci teraz tajemnicę. Choć może już ją kiedyś zdradzałem? Nie pamiętam. Najwyżej się powtórzę.
Wbrew wszelkim pozorom najbezpieczniejszy jest właśnie ten slackline na wysokości (highline). Nie zeskoczysz tu niefortunnie, kręcąc kostkę, nie zaryjesz nosem w glebę. Co najwyżej obetrzesz skórę lub nabijesz siniaka. ‘Wystarczy’ opanować głowę.
Asana jaszczurki
Co do samej asanki, to przypomnij sobie pozycję Wojownik I z odcinka nr 2. Do jaszczurki odjeżdżasz tylną nogą trochę dalej i co ważne, układasz stopę prostopadle do linii taśmy (czyli inaczej niż na macie). Dzięki temu masz większy zakres ruchu w biodrach, które wraz z wolną ręką posłużą Ci do utrzymania równowagi. Na koniec rączka na taśmę, tuż za stopą i jesteś slackjaszczurką. /Mi$