Przejdź do treści
Strona główna » Blog » Moja jogi Historia i pomysł na cykl wpisów ze slackline jogą w tle

Moja jogi Historia i pomysł na cykl wpisów ze slackline jogą w tle

Moja historia z jogą

Kiedy sięgam pamięcią wstecz, do moich slacklinowych początków (jakieś 7 lat temu), joga zawsze była gdzieś w pobliżu. Początkowo nie zajmowała mojej głowy, a widoczne wokoło praktyki kwitowałem kpiącym uśmieszkiem. Wszak ni to sport, ni gimnastyka, a na aerobik to raczej za powolne – myślałem. Po kilku latach, z prozaicznych powodów zdrowotnych, zacząłem się jej bliżej przyglądać. Tak bardziej chyba rozumnie, na ile pozwalały mi moje własne w tej kwestii ograniczenia. Teraz nie wyobrażam sobie mojego slacklinu bez jogi. Teraz na palcach jednej ręki mogę policzyć dni w miesiącu bez porannego, jogowego wejścia w dzień. A policzyć mogę łatwo, bo to zazwyczaj te ‘gorsze dni’.

Slackline + Joga = Slackline joga

Jakby tu slackline nie gloryfikować i się nim nie zachwycać, to trzeba uczciwie stwierdzić, że jest to rozrywka wysiłkowa, angażująca od groma mięśni. Siły działają tu dynamicznie, duże są przeciążenia przy bardziej zaawansowanych ewolucjach. Koniec końców próbujemy utrzymać cały nasz ciężar na wąskim pasku elastycznej, ruszającej się taśmy. A każdy z nas dobrze wie, ile waży i o ile wydaje mu się, że za dużo. Tu małe pocieszenie – slackline, to przynajmniej w moim wypadku świetna zbijalnia zimowych nadwyżek masy. Dlatego tak się cieszę, że już cieplej i ten prawdziwy slacklinowy sezon tuż-tuż. Wracając do tematu, to nic tak pięknie nie uelastyczni nam całego ciała, jak właśnie joga. To ona sprawi, że będziemy bardziej odporni i mniej narażeni na kontuzje. To moim zdaniem najlepsze przygotowanie do każdego sportu i wysiłku fizycznego.

Pomysł na cykl wpisów o slackline jodze

A teraz postaram się już powoli do brzegu powiosłować.
 
Otóż najbliższe poniedziałkowe poranki będą tu, u nas na antenie;)) , ze slackline jogą. Tak, z jogą wykonywaną na taśmie. Miałem z tym małą zamotkę, czy aby ja jako 3-letni amator jogi jestem upoważniony ten temacik pociągnąć. Slackline joga masterem też nie jestem, ale nikt inny jakoś się nie kwapił, przed szereg nie wyrywał, a temat ważny i rozwojowy myślę. Jedne z najlepszych slacklinerek jakie znam, to oczywiście joginki. Z kolei prawie już nie znam slacklinerów, którzy by nie mieli kontaktu z jogą. Nie jest to jednak mój przysłowiowy konik. Dlatego, jeżeli ktoś z Was jest jogowym albo slackline jogowym praktykiem, to bardzo będzie mi miło, jak się spostrzeżeniami podzieli. A jeżeli ktoś nie praktykuje i nie uprawia, ale spostrzeżenia ma, to też świetnie.
 
Małe ułatwienie sobie zrobiłem i wybrałem głównie filmiki z Andreą. Znakomitą joginką, slackline joginką i fajnym człowiekiem, który na dodatek tłumaczy w sposób bardzo przystępny. Kiedy więc słów i wiedzy mi zabraknie albo najzwyczajniej w świecie mnie przytka, to wizual sam się obroni, mam nadzieję. Dziś filmik przeglądowy, pokazujący jakie elementy jogi można praktykować na taśmie.

W przyszły poniedziałek rano pierwsza prosta asana. Za tydzień opowiem też, jakie są tożsame korzyści, zarówno fizyczne, jak i mentalne, z uprawiania slackline i jogi. Jak niesamowicie pokrewne są to dyscypliny.
Dajcie znać, co sądzicie o tym połączeniu.
 
Tymczasem.
/Mi$