Misiek tak ładnie pisał ostatnio o strachu, to ja może trochę z innej beczki, o jego braku!
W karierze highlinera przychodzi w końcu taki moment, że na myśl o przywiązaniu się sznurkiem do taśmy, gdzieś w środku nas zaczyna pojawiać się ekscytacja, ta mała buteleczka z adrenalinką, którą każdy z nas ma szczelnie zakręconą na co dzień, zaczyna się powoli odkręcać, gdy wstajemy tam wysoko na taśmie, zaczyna się ona powoli ulewać z nadmiaru i zagazowania, powodując miarowy przypływ szczęścia
Taśma jak partnerka
Kiedy pierwsze kroki są jeszcze niezgrabne, przenika Cię lekka niepewność, próbujesz wyczuć taśmę, niczym partnerkę w pierwszym tańcu. Jednak po kilkunastu niespokojnych krokach, każdy kolejny staje się coraz łatwiejszy, coraz bardziej naturalny i kontrolowany. Odczuwasz pewnego rodzaju jedność z partnerką – taśmą, która nagle okazuje się podatna na każdy Twój ruch. Robi dokładnie to, czego od niej oczekujesz. Płyniesz w przestrzeni!
Wtedy nie ma już strachu, adrenalina wykipiała, rozlewając się po całym ciele, pozostaje tylko błogość chwili i poczucie kontroli nad każdym krokiem, nad swoim życiem
Takie właśnie odczucia towarzyszą mi na wysokości, długie i wyeksponowane linie są wymagające, ale dają mnóstwo satysfakcji.
UHF w Lublinie
Tak właśnie jest na tej 60 m pięknej lini ponad pl. Łokietka w Lublinie, która co roku jest wyzwaniem dla śmiałków z całego świata podczas Urban Highline Festival w Lublinie.
W tym roku już 13 raz odbędzie się to niesamowite na skalę światową wydarzenie.
Poniższe ujęcia pochodzą z tamtego roku, kiedy to po wielu trudach udało się zorganizować ten festiwal.
Nie inaczej będzie w tym roku, już w przyszłym tygodniu taśmy nad starym miastem w Lublinie znów zawisną dla highlinerów z Polski i ze świata, przybywajcie!
Ujęcia z drona dzięki uprzejmości Kuba Bałdych i jego Beecam FPV. Na taśmie Nikola Komisarz i ja.
Miłego wieczorku!
Janki